piątek, 2 maja 2014

One Shot "Pod sklepem"

    "Zakazy to fajna sprawa, zwłaszcza jeśli pod uwagę weźmie się fakt jak łatwo zmienić Z na N"
 
    "Nie musisz mi dawać zielonego światła, ja przejdę na czerwonym, pod prąd, łamiąc wszelkie nakazy i nie stosując się do zakazów..."

     Zakaz. Co to w ogóle jest? Coś jest zakazane, zabronione. Nie wolno tego zrobić. Wiele ludzi je łamie. Jednym z nich jest właśnie nasz bohater Jarek.
     Są sklepy. Kupuje się w nich różne produkty m. in. alkohol. Istnieje pewna grupa ludzi, którzy po kupieniu np. butelki piwa siadają pod sklepem i go wypijają, choć jest to zakazane. Ich to nie obchodzi. Bo co im zrobią?
     Te osoby są po prostu obrzydliwe. Taki sklep przed którym są "menele" traci. Dzieci się boją tamtędy chodzić, dorośli również, dlatego nikt tam kupować nie będzie. Prócz pijaków oczywiście. Opowiemy wam dzisiaj jeden dzień spod sklepu.
      Dzień jak zwykle. Jarek kończy pracę o szesnastej.  Jest za wcześnie aby otworzyć bar, także tam udać się nie może. Powinien więc wracać do domu, lecz woli jechać pod sklep. Tam jest jego miejsce. Ma tam przyjaciół, browar, miejsce do siedzenia. Czego więcej chcieć?
     Gdy już zajechał wita się z kolegami.
     - Siema! - podaje im rękę.
     - Idź szybko kup te piwo. Pośmiejemy się.
     - Ja, już idę.
     Po kupieniu wraca. Śmieją się, zaczepiają przechodniów. Nagle Jarkowi zachciewa się sikać.
     - Jo zaro byda. Ida się wyjscać.
     I poszedł z boku sklepu. Gdy tak sikał szła pewna kobieta z małym dzieckiem. Jarek popatrzył się w ich stronę i im pomachał. Zniesmaczona szybkim krokiem odeszła.
     Gdy Jarosz skończył wrócił pod sklep. Po pewnym czasie poczuł wibracje w kieszeni. Telefon.
     - Halo?
     - Jarek! Gdzie ty jesteś? - zapytała jego mama.
     - Z pracy jadę, za niedługo powinienem być - odrzekł i rozłączył się. Dopił swoje piwo. Odniósł butelkę do sklepu, wsiadł na rower i odjechał.
      Właśnie tak wygląda zwykły dzień pod sklepem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz